Fatimski Anioł Pokoju mówi o Eucharystii
We wtorek 13 czerwca odbyło się kolejne w tym roku nabożeństwo fatimskie, któremu przewodniczył ks. Marcin Lorenc, wikariusz, a okolicznościową homilię wygłosił ks. Proboszcz.
Z racji trwającej oktawy Bożego Ciała kaznodzieja nawiązał do przesłania Anioła Pokoju, który zwrócił uwagę dzieciom fatimskim na znaczenie Eucharystii i na realną obecność Pana Jezusa.
Jak wiemy, na objawienia maryjne trójkę dzieci przygotowały trzy rozmowy z Aniołem Pokoju. Szczególnie znamienne było trzecie objawienie Anioła - jesienią 1916 roku, kiedy to dzieci ujrzały Anioła trzymającego kielich w lewej ręce, nad którym unosiła się Hostia, z której spływały krople krwi do kielicha. Zostawiwszy kielich i hostię zawieszone w powietrzu, Anioł uklęknął z nimi i trzykrotnie razem odmówili modlitwę wynagradzającą: „O Boże mój. Wierzę w Ciebie …” i modlitwę do Trójcy Świętej: „Trójco Przenajświętsza …”. Następnie Anioł powstając, wziął znowu kielich i Hostię i podał dzieciom do spożycia, mówiąc: „Przyjmijcie Ciało i pijcie Krew Jezusa Chrystusa straszliwie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagradzajcie zbrodnie ludzi i pocieszajcie waszego Boga”.
Eucharystia narodziła się w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy, kiedy to Jezus dawał uczniom do spożycia swoje Ciało i do picia swoją Krew. Wypowiedział wówczas znamienne słowa: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane. To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”.
Trudno jest współczesnemu człowiekowi uwierzyć w realną obecność Boga w Komunii Świętej. Ludzie wierzą w karty, w horoskopy i wróżby, ufają szarlatanom, a nie wierzą do końca słowom Jezusa.
Nie można być katolikiem i nie wierzyć, że w momencie konsekracji - czyli wtedy, kiedy kapłan w imieniu Chrystusa wypowiada słowa: „To jest moje Ciało... To jest moja Krew” - chleb i wino stają się Jego Ciałem i Krwią.
W tabernakulum mieszka Jezus, który czeka na nas i mówi: „Przyjdźcie do mnie wszyscy!”.
Siostry i Bracia! Proszę, żeby każdy z was postawił sobie dzisiaj pytanie o osobisty stosunek do Eucharystii, za którą ludzie oddawali życie i której tak bardzo pragnęli w miejscach pozbawionych obecności kapłana. Czy Eucharystia jest dla mnie prawdziwym pokarmem czy tylko jednym z wielu - kościelnym rytuałem? Czy gdy nie możesz przystąpić do Stołu Pańskiego - to żałujesz i tęsknisz za Eucharystią, za spotkaniem z Chrystusem, czy jest ci to zupełnie obojętne?